Actions speak louder than words – wywiad z Aleksandrą Szepczyńską

Ola Szepczyńska, gdy jeszcze uczęszczała do naszej szkoły dopiero zaczynała swoją przygodę z blogowaniem. Dziś ma ponad siedemdziesiąt tysięcy obserwatorów na Instagramie, a największe marki ze świata mody proponują jej współpracę. Z poniższego wywiadu dowiecie się, co najlepiej wspomina spośród trzech lat spędzonych w Sobieskim, jak planuje prowadzić bloga w przyszłości; poznacie kulisy gali Bloga Roku. Ola – energiczna i niezwykle sympatyczna – ma wiele do powiedzenia, dlatego na pewno będzie to dla ciebie ciekawa lektura, nawet jeśli moda nie należy do twoich zainteresowań.

Julia Żaba: Kiedy mówię II LO, Ty myślisz…

Ola Szepczyńska: …o ludziach, których tam poznałam. Zawsze, gdy ktoś mnie pyta, czy powinien wybrać II, odpowiadam mu: „jeżeli chcesz bazować na swojej wiedzy i wykształceniu, to nie; jeżeli chcesz poszerzyć i zadbać o nowe znajomości – jak najbardziej.” Dwójka jest bardzo przyszłościowa pod względem właśnie koneksji.

W Twoim ostatnim poście na Instagramie napisałaś: Głupio byłoby po skończeniu szkoły być osobą tęskniącą za rozumem. Czego zatem nauczyłaś się w Sobieskim?

Tutaj akurat chodziło mi o coś zupełnie innego, bo miałam na myśli to, że edukacja oficjalna i  przedmioty realizowane w szkole są jedynie wiedzą teoretyczną; myślałam natomiast o swego rodzaju „rozumie w życiu” – jak nie spieprzyć sobie życia w pierwszych latach po szkole. Mnie się udało o to otrzeć parę razy, przez to, że wielu rzeczy próbowałam, żyłam chwilą, decyzje podejmowałam spontanicznie. Teraz nabrałam już pokory i jestem w stanie krytycznie ocenić niektóre moje wybory._MG_9583

Wydaje mi się, że dużo ludzi po skończeniu szkoły ma taki syndrom pt. “Wreszcie jestem wolny, więc teraz robię wszystko tak, jak chcę”. Jeżeli masz słaby charakter, bardzo łatwo jest ci znaleźć się w złym towarzystwie, które będzie wpływało w niekorzystny sposób na siebie nawzajem. Jeżeli w pewnym momencie sobie nie uświadomisz, dlaczego nie mogłeś robić pewnych rzeczy wcześniej, to albo sobie spieprzysz życie albo w najlepszym wypadku pojawi się ktoś, kto cię z tego wyciągnie.

W tym poście chodziło mi przede wszystkim o to, aby ludzie jednocześnie zdobywając wiedzę na lekcjach, też wyrabiali sobie nawyk, żeby samemu szukać odpowiedzi na pytania i samodzielnie się kształcić. Głupio by było być tą osoba, która ulega wpływom ludzi, przyjmując za pewnik wszystko, co wokół siebie słyszy i widzi, zatracając ciekawość świata.

Po to jest to całe blogowanie? Chcesz zmieniać ludzi, ich nastawienia?

W klasie maturalnej, gdy zaczęłam się w to angażować, dostawałam sygnały od czytelników, które wyrażały, jak bardzo zmienili oni swój światopogląd, jak stają się ciekawi i zaczynają jakoś kształtować swoją własną osobę oraz nawyki. Dlatego też postanowiłam to rozwinąć, pisałam więcej postów, w których dzieliłam się swoją opinią i światopoglądem, a takie tematy wpisów cieszyły się coraz szerszym zainteresowaniem, dlatego też kontynuuję to do tej pory.

W innym poście napisałaś, że tatuaże, tunele i kolczyki wpisują się w twoje postrzeganie piękna – czy Twoim zdaniem szkoła ogranicza kreatywność, a może chroni młodych ludzi przed lekkomyślnym ingerowaniem w swój wygląd?

Ja akurat miałam tatuaże będąc już w szkole. Nie były one widoczne, dlatego jakoś nie odczuwałam tego, że szkoła mi czegoś zabrania lub nie. Ale faktycznie w gimnazjum miałam kolczyk w wardze i nosiłam go może jedynie trzy dni właśnie przez komentarze nauczycieli. Teraz myślę, że słusznie mnie skrytykowali, bo po prostu ta ozdoba już mi się nie podoba, więc być może jest w tym jakaś rola szkoły, żeby na tyle ile się da przetrzymać cię z buntowniczymi decyzjami, dopóki będziesz na to patrzył trzeźwo. Szkoła może mieć rolę takiej „tamy” –  zanim te wszystkie decyzje na ciebie spłyną, to ona je wszystkie zablokuje lub odroczy.

Prowadzisz bloga modowego – czym więc jest dla Ciebie moda?

Kiedy byłam dzieckiem moją rodzinę bardzo rzadko było stać na to, aby zafundować mi modne rzeczy – markową kurtkę, czy fajne buty. Moja mama mówiła mi, że nie jest sztuką wydać tysiąc złotych i wyglądać dobrze, ale wydać dużo mniej i wyglądać tak, jakbyś się ubierała za tysiąc złotych. Wzięłam zatem to sobie do serca i zaczęłam szukać rzeczy w second handach, portalach internetowych, zdobywałam rzeczy, których nie było w sieciówkach. Ludzie zaczęli o nie coraz częściej pytać i  stwierdziłam wtedy, że nie chce mi się ciągle odpowiadać na to samo pytanie, więc po prostu założyłam bloga, żeby opisywać swoje stylizacje.

Tym jest właśnie dla mnie moda – pokazaniem, jak potrafisz dobrać ubrania, żeby ktoś myślał, że wydałaś dużo pieniędzy, a tak naprawdę wciąż się mieścisz w swoim budżecie.

_MG_9597

Kiedyś napisałaś post o tym, jak zmieniał się Twój charakter razem z fryzurą. Czy twoje życiowe doświadczenia tak samo wpływały na styl ubioru?

Oczywiście, mogę wymienić kilka takich etapów, którym towarzyszyła jednoczesna ewolucja mojego stylu. Nosiłam koszule w kratę, gdy miałam długie włosy i grzywkę na bok braną z końca głowy, niszczącą wzrok i wymagającą zużycia pół butelki lakieru na jedno wyjście. Później, gdy ścięłam włosy, odezwały się do mnie marki z propozycją wykorzystania ich ubrań do swoich postów. Mogłam sobie wtedy pozwolić na eksperymenty (miałam bluzki odsłaniające brzuch, ogromne falbaniaste koszule, bluzy). Po tym okresie, gdzie ubierałam się raczej chłopięco, zaczęłam odkrywać w sobie taką potrzebę bycia kobietą – wybieram teraz coś, co podkreśla talię; po uzależnieniu od legginsów w ogóle zaczęłam nosić spodnie!

Dlatego, ponieważ dojrzałaś emocjonalnie?

Zdecydowanie tak. Przyporządkowywałam siebie do krótkich włosów, dużych bluz; chowałam to swoje kobiece ciałko, które gdzieś tam nabierało kształtów, bo jeszcze nie byłam gotowa na konsekwencje pokazywania go. Spojrzenia mężczyzn czy pochwały innych są jednak niekomfortowe w okresie, gdy nie jesteś jeszcze przygotowana na swoją kobiecość. Gdy już sama zaakceptowałam to, że mam fajne pośladki, talię, że podoba mi się własne ciało, to zaczęłam je podkreślać i to też była ta zmiana emocjonalna – z dziewczynki w kobietę.

Też dajesz bodźca do działania dziewczynom, które są zakompleksione. Mówisz chociażby bez ogródek, że kochasz swoje rozstępy!

Ale dla mnie to jest nieprawdopodobne, że komuś to się może nie podobać. Przecież lubimy tatuaże, farbowane włosy – wszystko, co sprawia, że to ciało jakoś się wyróżnia. Te rozstępy, które ja mam, wyglądają jak paski tygrysa i w dodatku są białe – moje czarne tatuaże na ich tle wyglądają jak specjalny projekt. Dla mnie to nie jest w żaden sposób dołujące czy przynoszące kompleksy. Też dziewczyny muszą zrozumieć, że to jest naturalna kolej rzeczy – to tak, jakbyśmy płakały, że nam na nogach rosną włosy.

W Internecie nie boisz się powiedzieć tego, co ci się nie podoba. Krytykujesz rzeczywistość – powiedz zatem, czego, co może się stać w przyszłości, obawiasz się najbardziej?

Najbardziej martwi mnie to, że ludzie zatracają ciekawość świata. Być może to wynika z tego, że ja się jeszcze wychowałam w momencie, kiedy Internet był czymś, co się dopiero pojawiało. Natomiast teraz ludzie uważają internet za jedyne słuszne źródło informacji. Osoby, które czerpią informacje z Instagrama i Facebooka są dla mnie największym zagrożeniem. Oni nie wiedzą, co się dzieje, tylko opowiadają się po jednej ze stron, bez zrozumienia, o czym właśnie jest mowa. Ludzie przestają kwestionować to, co się dzieje wokół. Uważają, że jeżeli ktoś tak mówi, to tak musi być.

Co czułaś, gdy odbierałaś nagrodę Onet Blog Roku?

_MG_9621

Gdy pojechałam na galę byłam przekonana, że to dziewczyna Radzka będzie faworytem, bo ma pełne zaplecze teoretyczne w dziedzinie mody  – wie, jaki kolor skraca nogi, jaki krój do czego pasuje etc. Ja to jedynie czuję i kieruję się intuicją. W momencie, gdy padło zdanie “nagrodę Blog Roku w kategorii moda otrzymuje blog Poziom” to wszyscy moi znajomi rzucili się na mnie, zaczęli obściskiwać,a ja miałam w głowie to, że zaraz wszyscy zobaczą mnie na scenie i muszę coś powiedzieć. Pomyślałam sobie wtedy, że przecież gdyby to była Rihanna to nie zastanawiałaby się co powiedzieć, tylko od razu wyraziłaby to, co myśli. Także stwierdziłam, że jestem Rihanną i gdy szłam na scenę, wciąż to sobie powtarzałam. Powiedziałam to co powiedziałam płynnie, odebrałam nagrodę i stamtąd zeszłam. To było dla mnie najzabawniejsze uczucie na świecie – wmawianie sobie, że jestem Rihanną – bo wtedy to dodało mi takiego kopa pewności siebie.

Jak się nauczyłaś takiego dystansu do siebie?

To jest bardzo proste. Robiąc to, wytrącasz podstawową broń ludzi, którzy chcą ci zaszkodzić: jeżeli potrafisz sama zażartować z siebie i sobie ubliżyć, pokazać w innym świetle – to gdy ktoś inny zrobi to samo, po prostu powtórzy po tobie. Niczego wtedy ta osoba nie odkrywa. Jak się tego nauczyłam? Nigdy nie wychowywałam się w takim środowisku, które by mnie uwielbiało, dopiero, gdy zaczęłam coś robić w Internecie to się stopniowo zmieniało. Dlatego się tego nauczyłam – umiem sama uwypuklić swoje wady, bo wtedy jak ktoś mi o nich powie, nie reaguję emocjonalnie.

Rozumiem, że Rihanna jest twoją inspiracją. Z kim się jeszcze utożsamiasz?

Na pewno muzyka Kanye’go Westa była zawsze dla mnie wielką inspiracją. Rihanna jest dla mnie idealnym odwzorowaniem kobiety sukcesu – ona wie, że teraz nikt nie może jej zaszkodzić. Chociaż najbardziej wpływowe gazety napiszą artykuły na temat jej złego gustu, to i tak inni wzruszą ramionami i zripostują “przecież to Rihanna”. O to chodzi – Rihanna może robić wszystko, bo i tak wszyscy odbiorą to w pozytywny sposób.

Gdy odkryłam parę lat temu muzykę Westa, jego piosenki niosły ze sobą bardzo podobne przesłanie: jestem osobą o swoich poglądach, może są ludzie, którzy mają to bardziej wypracowane albo bardziej zgodne z prawdą, ale one są moje i ja się ich będę trzymał. I to mi się podoba – że w każdej swoje piosence on mówi “jak jesteś ładniejszy, bogatszy, mądrzejszy to fajnie, ale ja jestem SOBĄ”. Ja też chciałam taka być – może ktoś jest ładniejszy, może ktoś ma lepszy makijaż, ale to ja jestem Ola Szepczyńska i tego nie przebijesz.

Jakie są twoje najlepsze wspomnienia z II LO?

W mojej klasie były osoby tworzące muzyczny zespół. Była też utalentowana wokalistka. Aspirujący aktor. Czułam się świetnie z tym, ze ja robię coś swojego i oni coś swojego. Wtedy zaczął się ten mechanizm koneksji, że ja kiedyś będę robić coś naprawdę dużego, oni też. Dla mnie każdy uczeń Dwójki ma w sobie tę wyjątkową iskierkę kreatywności: np. Oliwia Nowicka tworząc projekty ubrań inspirowanych tatuażami wygrała całe studia kostiumograficzne w Warszawie. Patryk Bukalski zawsze wierzył w swoje zdolności aktorskie i udało mu się wygrać program “Diamenty Dzień Dobry TVN” i dostał rolę w “Na Wspólnej”, teraz studiuje w szkole aktorskiej w Paryżu. Klaudia Gawor wygrała X Factor. Zapracowali na swój sukces sami. Faktycznie, można zauważyć, że Dwójka ma tendencję do wychowywania ludzi, którzy robią w życiu coś oryginalnego i na dodatek robią to dobrze.

Gdyby nie Sobieski, byłabyś…

_MG_9635

Dla mnie II LO było spełnieniem ambicji. Inni uczniowie z mojego gimnazjum w obawie przed rekrutacją korzystali z opcji wyboru dowolnej szkoły w wyniku wygranej olimpiady. Dostałam się do Dwójki w pierwszej rekrutacji bez żadnej olimpiady i ten fakt dał mi do zrozumienia, że jeżeli na czymś mi zależy, to bez takich lifehacków i tak tam dojdę i nie muszę korzystać z dostępnych przepustek. Dwójka udowodniła mi, że pójście utartym szlakiem jest w porządku, ale przecieranie własnego jest bardziej emocjonujące i na pewno przysparza ci więcej życiowego doświadczenia.

Gdybym się nie dostała do Dwójki, to być może bym sobie myślała “mhm, to trzeba było jednak iść na tę olimpiadę” i wtedy miałabym takie przeświadczenie w życiu, że jednak należy korzystać z bezpiecznych rozwiązań proponowanych przez ludzi.

Masz właśnie ogromne ambicje – planujesz nas czymś w przyszłości zaskoczyć?

Teraz uświadamiam sobie, że przez ostatni rok zastanawiam się nad tym, jak pójść do przodu z blogiem. To, czego nie umiałam sobie powiedzieć przez ten rok, zawarłam teraz tutaj między słowami. Wiem, że przez ostatni czas byłam dużo mniej aktywna i było to dużo mniej takie “moje” – przez prywatne sprawy straciłam pewność siebie i zapomniałam o wartościach, o których wcześniej tyle mówiłam. Chciałabym wrócić, być znowu sobą, pewną siebie i faktycznie kontynuować nauczanie ludzi, że bycie dobrym w czymś to jedno, a bycie dobrym w byciu sobą to drugie.

W takim razie Ola Szepczyńska nie równa się Poziom?

Poniekąd Poziom jest dla mnie takim kokonem, kumulowaniem emocji, udowadnianiem sobie, że ktoś kto mnie czyta zgadza się z moimi poglądami. Nie uważam, żeby Poziom była stuprocentową mną – nie twierdzę, że udawałam, tylko teraz zaczęłam ograniczać swoją internetową aktywność, wypowiadam się na coraz mniejszą liczbę tematów. Zaczęłam zauważać, że ogląda mnie coraz więcej osób; podejrzewać, że może czyta to właśnie osoba, która będzie dla mnie kiedyś ważna i to mi zamknie drogę do kontaktu z nią. Na pewno doświadczenie prywatne stłumiło we mnie śmiałe pokazywanie siebie publicznie.

Czy jest jakaś rzecz, za którą najbardziej tęsknisz, a my, Sobieszczacy, możemy jej teraz nie doceniać?

Jeżeli ktoś z was chce prowadzić swoje życie w danej dziedzinie, która jest w jakiś sposób skategoryzowana – np. medycyna, prawo, język obcy – to korzystajcie ze wszystkich możliwości Dwójki. Samo słuchanie na lekcji jest zwykłą rzeczą – dodatkowe zajęcia są unikatowe, a właśnie takie działania przekładają się później na sukces, bo wiesz coś, czego nie wie każdy. A Dwójka te unikaty oferuje.

Wybrałaś II LO ze względu na…

….gwarancję.

Gwarancję koneksji; gwarancję realizacji wymarzonej ścieżki życiowej – możesz nie wiedzieć, co chcesz robić w życiu ale wystarczy wiedzieć, że chcesz odnieść sukces; gwarancję motywacji – bo nie da się, widząc wokół siebie tyle talentów, samemu w sobie go nie znaleźć.

Julia Żaba