Zuzanna Kiwak o doświadczeniu, współpracy, nowych wyzwaniach

Gabriela Musialik:  W tym roku będziesz brała udział w Sobieskim Parlamencie już po raz trzeci. Jak dotychczas wyglądała ta przygoda?

Zuza Kiwak:  Pierwszy Sobieski Parlament odbył się pod koniec mojej pierwszej klasy. Pomyślałam sobie:  ” ooo, SP, kurczę,  to może być fajna sprawa, podrzucę pomysł koleżance, która interesuje się polityką, może założy partię i zostanę posłem”. Dlatego powiedziałam mojej znajomej o tej całej idei, a ona na to: ” wszystko super, ale ja nie chcę być szefem.. Zuza, ty idź”. Tak się to potoczyło, że zostałam prezesem Sobieskiego Komitetu Socjalliberalnego  i było genialnie, tak więc w następnym roku naturalnie wyszło, że partia się odrodziła (w trochę innym składzie). W tym roku było już oczywiste, że nasza partia po raz kolejny pojawi się na SP.

 Czy utożsamiasz się z poglądami partii?

Moje poglądy od pierwszego SP na pewno się zmieniły, i tu też nie do końca chodzi o to, żeby wszyscy się z tymi poglądami utożsamiali.  Kiedy  w partii jest dwadzieścia osób, to wiadomo, że wszyscy nie możemy myśleć dokładnie ta samo.  Ja sama w dużej części zgadzam się ze stanowiskiem, jakie obiera mój zespół, ale to nie jest tak, że  w prawdziwym życiu zrobiłabym wszystko dokładnie tak samo.

 Jak oceniasz temat ustawy, który wylosowaliście?

Projekt ustawy o ograniczeniu handlu w niedzielę jest z pewnością  bardzo kontrowersyjnym tematem  i trudno będzie napisać tę ustawę tak, żeby wszyscy byli zadowoleni. Jest to jednak temat jak każdy inny, trzeba poczytać, zastanowić się i napisać coś dobrego.

 Jak wygląda podział pracy w Twojej partii? Często się spotykacie?

 Teraz, kiedy jest niecały tydzień do oddania ustawy, spotykamy się codziennie, codziennie ktoś przynosi laptopa i piszemy. Te spotkania nie są jakieś duże i niekoniecznie musi to być piętnaście osób, wystarczy pięć, żeby usiąść i tę ustawę pisać. Pracujemy też w domu, mamy konwersację, gdzie dzielimy się swoimi pomysłami czy spostrzeżeniami.. i jakoś to leci.

 Czemu uważasz, że SP jest dobrą inicjatywą?

Jest to fajna możliwość  zobaczenia, jak działa sejm, jak się pisze ustawę i że nie jest to takie proste. Można zawrzeć też dużo nowych znajomości, bardzo dużo osób poznałam dzięki SP.

Czy pierwszy SP różnił się jakoś szczególnie od następnych?

 Oczywiście, organizacja za pierwszym razem nie była idealna, wtedy wszystko było „na szybko”, a sam SP odbył się w szkolnej auli. W kolejnym roku było to już bardziej dopracowane, obradowaliśmy w Urzędzie Miasta, więc atmosfera była zupełnie inna, czuło się, że to już nie taki zwykły szkolny projekt, a większa sprawa.

Trzy słowa opisujące SP?

 Praca, współpraca, doświadczenie.

Gabriela Musialik