Dwóch kandydatów, jeden zwycięzca – czyli podsumowanie wyborów na Prezydenta Liceum

W ostatnich dniach w naszej szkole z pewnością nie mogliśmy narzekać na nudę – w końcu wybory na Prezydenta zawsze budziły mnóstwo emocji. Jak zwykle poprzedzone były one debatą, która odbyła się 22 października. Zmierzyli się w niej kandydaci na urząd prezydenta naszej szkoły, Marta Kwasek i Mikołaj Marcinowski. Wydarzenie to stanowiło bezpośredni wstęp do najważniejszego wydarzenia – wyborów, które zostaną przeprowadzone 24 października. Zaznaczam tutaj, że relacja pisana jest z perspektywy zwykłego ucznia, niezaangażowanego ani po jednej ani po drugiej stronie.

Prowadzący debatę Andrzej Szablewski rozpoczął ją punktualnie o godzinie 14, przywitani gromkimi oklaskami stanęli naprzeciw siebie dotychczasowi rywale pretendujący do przewodniczenia naszej szkole przez najbliższy rok. Po krótkich wystąpieniach ustępującej Anny Kulmy i prowadzącego debatę, kandydaci przeszli do autoprezentacji. Oboje powiedzieli kilka słów o sobie i powodach, dla których angażują się w działalność wewnątrzszkolną. Następnie debata weszła w fazę najważniejszą i najciekawszą: rozpoczęły się pytania od ustępującego samorządu, przedstawicieli K5, sztabów obu kandydatów i publiczności.

W odpowiedziach na zadane pytania Mikołaj podkreślał zamiar sumiennego wykonywania obowiązków, które narzuca mu statut szkoły i traktowania swojego programu, jako rzeczy, które będzie starał się zrobić, ale nie kosztem zaniedbań w ważniejszych dziedzinach życia szkoły. Marta za to skupiła się na licznych punktach swojego programu, z którym łatwo zapoznamy się na jej stronie na Facebooku. Mówiła, że postara się zrealizować jak najwięcej pomysłów, zwracając szczególną uwagę na turnieje sportowe, pudełko z pomysłami czy współpracę z radą rodziców.

Obu stronom zadano wiele pytań, niektóre jak najbardziej poważne i trudne dotyczących takich zagadnień jak historia szkoły, z którą to niemałe problemy miał Mikołaj, czy idea szczęśliwego numerka, którego to wizja Marty różni się od wizji ustępującej prezydent. Z trudnego pytania dotyczącego pracy na roli wspaniale wyszedł Mikołaj, a Marta obroniła swoją propozycję współpracy w ramach K5 w zakresie sportu.

Niestety, u obojga kandydatów zdarzyły się wpadki. Był to na przykład wracający temat FMFT, którego to rozwój obiecywał Mikołaj, a w trakcie debaty okazało się, że jest to impreza autonomiczna, która trwa niezależnie od samorządu. Również zaskakująca była kwestia zniżek, już istniejących w szerokim zakresie. Również nie sposób nie wspomnieć o zaznaczonych w debacie i spocie wyborczym „barierach”. Z reakcji publiczności można wnioskować, że uznano ten argument za zwykłe lanie wody. Marta za to otrzymała pytanie dotyczące jej propozycji uczestniczenia przedstawicieli uczniów w radzie pedagogicznej. Nieco zaplątała się w swojej odpowiedzi i kilka razy zmieniając swoją wersję stwierdziła na końcu, że obecność przedstawicieli jest jeszcze do przedyskutowania z nauczycielami. Niestety ku rozczarowaniu publiczności, podała mało konkretów dotyczących jej licznych obietnic i często wracała do projektu strefy relaksu i aktywności sportowych.

Podsumowując debatę muszę stwierdzić, że odbyła się w duchu zgody i spokojnej dyskusji, choć nie brakowało emocji. Niestety w przypadku obojga kandydatów nie możemy liczyć na duże zmiany i wprowadzenie całkowicie nowych inicjatyw. Bądźmy przygotowani na rozwój istniejących aktywności i na, jak zapewniają, sprawne rozwiązywanie bieżących problemów.

Debata z pewnością pomogła uczniom w podjęciu decyzji, który kandydat bardziej nadaje się na Prezydenta. Nie był to łatwy wybór, jednak koniec końców większość licealistów oddało swój głos. Po podliczeniu głosów okazało się, że z niewielką przewagą zwyciężył Mikołaj Marcinowski.

Kilka dni po wyborach emocje nieco opadły, więc była to dobra okazja, by przekonać się, co o wynikach myślą sami kandydaci. Jeśli jesteście ciekawi, co sądzą o rezultacie głosowania, przeczytajcie poniższe wywiady.

Wywiad z Martą Kwasek:

Michał Porąbka: Moje pierwsze pytanie, jak łatwo się spodziewać, będzie dotyczyć porażki w wyborach. Jak się czułaś, gdy ogłoszono wyniki i okazało się, że minimalnie przegrałaś?

Marta Kwasek: Myślę, że taką normalną reakcją, którą każdy by w takim momencie poczuł, byłby lekki zawód. Tak właśnie było na początku, ale później powiedziałam sobie, że wybory były w pewnym stopniu nie do końca zależne ode mnie i nie załamuję się powodu takiego obrotu rzeczy. Oczywiście gratuluję i dobrze życzę Mikołajowi.

M.P.: Liczyłaś się z taką możliwością czy nie dopuszczałaś do siebie takich myśli?

M.K.: Od początku, gdy zdecydowałam się kandydować w wyborach, zdawałam sobie sprawę, że im większa ambicja i zaangażowanie, tym coraz bardziej wzrasta ryzyko porażki. Dzięki temu byłam przygotowana na taką opcję.

M.P.: Czy jesteś w stanie wskazać jakiś punkt przełomowy waszej kampanii czy raczej go nie było?

M.K.: Szczerze mówiąc, ciężko odpowiedzieć mi na to pytanie. Sama się nad tym zastanawiałam, osobiście sądzę, że debata poszła mi w miarę w porządku, że byłam dobrze przygotowana, więc nie wiem, z czego biorą się takie wyniki.

M.P.:  Jak w takim razie oceniasz całość kampanii, czy może za mało się zaangażowałaś?

M.K.: Zawsze można się bardziej zaangażować, to prawda. Razem z moim sztabem bardzo się staraliśmy, no ale cóż. Tak wyszło.

M.P.: Chciałabyś w przyszłości robić coś z Mikołajem, czy nie przewidujesz takiej możliwości?

M.K.: Szczerze mówiąc, nie rozmawiałam z nim od ogłoszenia wyników, ale faktycznie poruszę ten temat, bo zależy mi na zrealizowaniu moich pomysłów dla dobra szkoły i chciałabym, by Mikołaj to kontynuował razem ze mną lub samemu, tym bardziej, że w przypadku niektórych naprawdę niewiele trzeba. Chciałabym również, by zaangażowali się w samorząd ludzie z mojego sztabu, bo jest wśród nich kilka osób, które naprawdę chcą zrobić coś go dla naszego wspólnego dobra.

Wywiad z Mikołajem Marcinowskim:

Michał Porąbka: Przede wszystkim muszę zapytać, jak się czujesz? Minęła zaledwie chwilka od ogłoszenia wyników i wiadomości o twoim zwycięstwie.

Mikołaj Marcinowski: No super po prostu, kompletnie nie wiem, co powiedzieć. To była ciężka praca i teraz takie jej zwieńczenie… Stajesz naprzeciwko takiego faktu i nie wiesz, co się dzieje!

M.P.: Czego możemy się spodziewać na początku? Jakie będzie pierwsze zadanie nowego samorządu?

M.M.: Zaraz po zaprzysiężeniu świętujemy Dzień Niepodległości, właśnie dziewiątego listopada przypuszczalnie zaangażujemy się pierwszy raz.

M.P.: Jak sądzisz, co było przyczyną twojego zwycięstwa –  sztab, dobra kampania czy program?

M.M.: Myślę, że to jest kolektyw, wszystko się na to złożyło, zarówno praca sztabu jak i to, że ta praca wyewoluowała razem z integracją między nami. Sukces jest wspólny i jest owocem wzajemnego motywowania się.

M.P.: Czy mógłbyś wyszczególnić jeden, przełomowy moment, który zdecydował o wszystkim?

M.M.: Tak, myślę, że kluczowym momentem był czwartek przed debatą, wtedy opadły mnie wątpliwości, czy to w ogóle ma sens, ale trzeba powiedzieć, że mój sztab odwalił niesamowitą robotę. Bardzo się przyłożył, zmotywował, powiedział, że damy radę, pokazał, że mogę na nich liczyć. Oczywiście, nie miałem wcześniej co do tego wątpliwości, ale pokazali mi coś nieprawdopodobnego. Dzięki nim stoję tutaj i z całego serca im dziękuję. Wygraliśmy drużyną.

M.P.: Co sądzisz o swojej konkurentce, czy znajdzie się dla niej miejsce w samorządzie?

M.M.: Musimy to wszystko przemyśleć, przedyskutować i porozmawiać z Martą. Spokojnie to sobie poukładamy tak, żeby to wszystko rzeczywiście efektywnie pracowało.